Ostatnie dni jakoś są ciężkie, jakoś się dziwnie ciągną. Czy to jest spowodowane znużeniem Drogą, tęsknotą za Domem, czy może bliskim końcem tej pielgrzymki? A może jeszcze czymś innym?
Spotkaliśmy dziś wesołą grupę, chyba pielgrzymów, którzy szli i śpiewali, ale nie były to raczej pieśni "kościelne" bo śpiewali o trzech słoniach (tres elefantes).
Nie wiemy jak to jest, ale w większych miejscowościach jest większa ilość pielgrzymów, myśleliśmy że w małej Santa Irene będzie problem z noclegiem, a okazało się że nie, choć parę osób na trasie deklarowało że idą do Santa Irene. Czyżby jednak poszli do O Pedrouzo? Albo do tej albergi oddalonej od Camino jakieś ponad pół kilometra? Nie nasz problem, ważne że spokojnie dostaliśmy nocleg.
Uzupełnienie po Camino:
Nocowaliśmy w alberdze municypalnej. Przy każdym łóżku jest tam panel z lampką i gniazdkiem. W ogóle alberga bardzo fajna, tylko przy trochę ruchliwej drodze. I w kuchni jest jeden rondel - niebywała niemal rzecz w albergach xunty w Galicji! A nieopodal jest bar, w którym spokojnie można coś zjeść.
Trudność tego dnia najlepiej oddaje chyba fakt, że tego dnia zrobiłem [K] tylko dwa zdjęcia.
No i jesteśmy bliżej Santiago o kolejne 30,7 km (P)/ 30,3 km (Ap)/ 28,0 km (RSJ).
Kościół Santa Irene z XVIII w. w Santa Irene
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz