Zmieniliśmy prowincję, przed O Cebreiro przeszliśmy granicę Galicji. Już od wczoraj obserwowaliśmy drogowskazy z przemalowanym J na X np. San Julian na San Xulian.
Nocujemy dziś w alberdze prywatnej, bo w tej Xunty nie ma kuchni. I nie żałujemy - ma wszystko co potrzeba, jest czysto, a do tego cudnie. My lubimy takie klimaty - surowe kamienne ściany w starej stodole, poczerniałe belki dachowe, stare drewniane ścianki działowe, a do tego nowoczesne wyposażenie. I w dachu wycięte gwiazdy :-) Jest bosko, bo zaprosiliśmy dziś na naszą pielgrzymkę św. Różę i św. o. Pio.
Na trasie spotykaliśmy dziś młodego Tajwańczyka, który idzie niespiesznie, ale niestrudzenie, a także parę Nowozelandczyków, którzy twierdzą, że kilka razy już nas widzieli i z SJPdP wyruszyli
Uzupełnienie po Camino:
Alberga prywatna Atrio w Triacasteli to druga już alberga na naszej trasie, której nie ma ani w przewodniku, ani w spisie otrzymanym w SJPdP. Wygląda na niemal nową, ma wszystko co potrzeba z wyposażonym kątem kuchennym włącznie, przestronnymi i czystymi prysznicami, solidnymi łóżkami, gniazdkiem przy każdym łóżku, a do tego urządzona ze smakiem i ciekawie. Chyba najlepsza alberga na naszym Camino.
Pokonaliśmy tego dnia 33,1 km (P)/ 33,0 km (Ap)/ 32,6 km (RSJ).
Kolejni pielgrzymi wkraczają do Galicji - jedno z niewielu naszych wspólnych zdjęć z Camino
Wnętrze kościoła w O Cebreiro
Widać już Triacastelę, ale zejście jest jeszcze dość męczące
Zaczęła się Galicja :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz