Mieliśmy dziś dwie możliwości drogi, wybraliśmy jednak tą krótszą, oryginalną, ale za to bardziej pagórkowatą.
Problemem jest, że jeśli pielgrzym nie zatrzyma się w większej miejscowości to nie ma szans na Mszę. Tutaj właśnie nie ma.
Od wczoraj mamy pewien problem, otóż w Galicji Camino jest wyznaczone słupkami ze strzałkami oraz podaną odległością do Santiago. Co do metra. A że miejscami są rozlokowane co kilkadziesiąt metrów i ciągle widzisz że masz 142,xxx km do Santiago, i nadal 142,yyy km, i następny słupek 142,zzz km, to cieszysz się, że z niektórych słupków ktoś wytłukł te cyfry.
Za to jest tu cudowna przyroda. Miejscami szlak prowadzi wilgotnymi jarami, na których zboczach kwitnie różnokolorowo cała masa drobnych roślinek, a między nimi rozwijają się paprotki. I przyroda jest tutaj jakby bardziej rozwinięta i bujna niż przed ostatnimi górami, jakby tutaj to zimne powietrze i przymrozki nie dotarły.
Uzupełnienie po Camino:
Nocowaliśmy w Casa Barbadelo w Vilei (początkowo myśleliśmy, że to już jest Barbadelo). Alberga jedna z lepszych na trasie. W łazience ciepła i zimna woda pod prysznicem, dużo też miejsca. Nie ma tylko kuchni dla pielgrzymów, trzeba się stołować w ichniejszej restauracji. Za to jest basen przy alberdze!
Tego dnia przeszliśmy 22,3 km (P), 22,8 km (Ap), 22,4 km (RSJ).
Takie dęby rosną na Camino - jakby bardziej bujne i rozwinięte :-)
Widoczki z popołudniowego spaceru do Barbadelo - nawet palmy tutaj rosną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz