wtorek, 25 kwietnia 2017

Larrasoaña - Cizur Menor

Pada deszcz, a my wykąpani, po pysznym i obfitym obiadku popijamy Campo Nuevo Temporanillo 2015 :-)
Wyspaliśmy się doskonale. Albergę Sant Nicolas w Larasoani możemy polecić z czystym sercem - czysta, prawie nowa, miła obsługa, pokoje 6-osobowe. Wyszliśmy przed 8:00, może 7:45, na miejsce do Cizur Menor dotarliśmy ok. 14:00. Wg. prognoz miał dziś cały dzień padać deszcz, ledwie trochę pokropiło. Trochę przedłużyliśmy trasę podchodząc do kościoła p.w. św. Szczepana - był otwarty, a w nim w gł. ołtarzu św. Stanisław biskup - taka polonica.
Jedyny dłuższy postój mieliśmy w Pampelunie, na kawę i chwilę zwiedzania, ale do katedry nie weszliśmy - bez przesady, żeby płacić gdy człowiek chce się pomodlić? Choć pielgrzymi mają zniżkę. Ale w Burgos się już pewnie złamiemy jak dotrzemy :-)
Już mamy stałych znajomych - w pokoju z nami śpią Richard z Australii, którego spotykamy od Roncesvalles, dziewczyna z bagietką, młodzieniec, którego spotkaliśmy już na Gare Montparnasse w Paryżu, chyba Anglik Nowozelandczyk, ale jeszcze nie mieliśmy okazji porozmawiać.
O 19:30 ma tu być Msza św. więc czekamy. No i może teraz padać choćby całą noc :-)
Codziennie nasz pielgrzymi trud poświęcamy w jakieś konkretnej intencji - chyba nawet lepiej się tak idzie.

Uzupełnienie po Camino:
Na rynku w Pampelunie wypiliśmy kawkę w towarzystwie Rodi i Richarda, którego spotkaliśmy już na naszym pierwszym etapie. Potem jak większość naszych caminowych znajomych, zgubił się po drodze, by była tym większa radość ze spotkania po niemal czterech tygodniach w katedrze w Santiago. Młodzieniec z Gare Montparnas okazał się być Nowozelandczykiem.
Msza, pierwsza po Roncesvalles, była jakaś dziwna. Przede wszystkim zachowanie wiernych uczestniczących we Mszy jakoś nas zdziwiło, ale też sposób sprawowania Eucharystii przez księdza. Późniejsze Msze na Camino jeszcze bardziej nas zaskakiwały - niestety.
Alberga prywatna Familii Roncal całkiem niezła, w każdym razie było co potrzeba i w miarę czysto, może do pryszniców można by się przyczepić. Cena 10 euro na tym fragmencie Camino raczej standardowa. Pokoje jedenastoosobowe czyściutkie, w każdym szafka z gniazdkami do ładowania telefonów.
Tego dnia przeszliśmy 20,6 km (P)/ 19,7 (Ap)/ 19,0 (RSJ).

 Jeden z mostów w Pampelunie - Puente de Magdalena

 W kościele św. Saturnina w Pampelunie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz