sobota, 6 maja 2017

Fromista - Calzadilla de la Cueza

Tada! Ania się dziś zmęczyła! Wprawdzie potrzebowała na to 37 km, ale w końcu też poczuła co to jest trud pielgrzymowania. Tylko czy ja jutro ruszę nogami?
Byliśmy wczoraj jeszcze na Mszy św. i jest światełko w tunelu, iskierka nadziei - są tutaj księża którym się chce! A, i kościół p.w. św. Pawła - idealne dopasowanie do czytania. Ale na Mszy 14:11 dla pielgrzymów :-)
Dziś mieliśmy pewien dylemat: czy iść tylko do Carrion de los Condes tylko 19,7 km, czy też do następnej albergi w Calzadilla de la Cueza oddalonej o następnych ponad 17 km. W Carrion przy kawce stwierdziliśmy, że idziemy dalej. Może dlatego, że dzisiaj do naszej pielgrzymki zaprosiliśmy takiego wędrowca jak św. Paweł? Drugim zaproszonym był św. Marcin, bo pod jego wezwaniem był kościół tuż obok naszej ostatniej albergi.
Wcześniej w Villacazar był piękny XIII w. kościół, ale do środka nie weszliśmy - 1€ ze zniżką dla pielgrzymów.
A za Carrion droga prosta jak strzelił, płasko jak na stole i tylko pola, pola ... i tak 17 km. Na szczęście dzisiaj jest dość chłodno, wietrznie niestety w twarz, oraz sporo cumulusików na niebie więc pogoda niemal idealna do wędrówki.
Przez taki długi etap chyba niestety zostawiliśmy z tyłu wszystkich naszych caminowych znajomych. Chyba że się znowu pojawi ktoś jak dwie Niemki (matka z córką) kilka dni temu, które trochę podjeżdżają autobusami i się zdziwiły, że my tak daleko już jesteśmy tylko na nogach.
No i zasłużyliśmy dziś na dobry obiadek - menu del peregrino - ja [K] miałem m. in. flamb, czyli pieczone golonko jagnięce - mniam :-)

Uzupełnienie po Camino:
W Calzadilla nocowaliśmy w alberdze prywatnej (są tutaj dwie - prywatna i municypalna i obie tuż obok siebie). Czystość w tej alberdze prywatnej ujdzie, dormitorium ok, ale łazienki koedukacyjne, a kabiny prysznicowe tak małe, że ciężko się obrócić, a co dopiero w niej rozebrać czy ubrać nie mówiąc o miejscu na powieszenie ubrania by po kąpieli było suche. W ubikacji też kolanami wypychałem [K] drzwi. I kuchni dla pielgrzymów brak ... 
Tego dnia przeszliśmy nasz najdłuższy kawałek Camino: 37,5 km (P)/ 35,9 km (Ap)/ 36,6 km (RSJ). Ania na tym etapie dorobiła się niezłej "blazy".

 Daleko i płasko, pola i pola, czyli płaskowyż Mesety - tylko gdzieś na północy majaczą góry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz