sobota, 20 maja 2017

Santa Irene - Santiago de Compostela

Panie Boże dziękuję Ci za te wszystkie lata życia, za wspaniałą żonę, za synów, za całą rodzinę, za ludzi których postawiłeś na mej drodze, za wszystko co mnie spotkało, tak to dobre, jak i to co wydawało mi się złe. I za siły dane do ukończenia tej pielgrzymki.
[Krzysiek]

AMEN. Tak się cieszę, że nie znajduję słów. Zwłaszcza, że Krzysztof czyta mi w myślach. Wspaniały, dobry czas. DZIĘKI CI PANIE.
[Ania]

Yes, we did it! Doszliśmy!
Dziękujemy szczególnie mamie za to, że zgodziła się zaopiekować naszym Domem, bez Ciebie nie byłoby naszego Małżeńskiego Camino. Dziękujemy synom za cierpliwość do trochę szalonych rodziców, za to że musieli przejąć część naszych obowiązków i znieść długą rozłąkę. Dziękujemy wszystkim, którzy wsparli nas swoją modlitwą, którzy pisali do nas ciepłe słowa na blogu, sms-ami czy mailami. I dziękujemy naszym własnym nogom, że doniosły nas aż tutaj, że mimo bólu i zmęczenia nie zastrajkowały i nie powiedziały pas. A na certyfikacie odległości stoi jak byk, że przeszliśmy pieszo 799 km!
Dzisiejszy dzień mimo że był krótki (22 km) to jednak uciążliwy. Trochę nadeszliśmy do Centrum Pielgrzymkowego im. JPII na Górze Radości (Monte del Gozo), gdzie znaleźliśmy polskiego księdza, który zgodził się nas wyspowiadać, więc do św. Jakuba Apostoła dotarliśmy z czystymi sercami. Potem na spokojnie zameldowaliśmy się w alberdze, następnie poszliśmy się przywitać ze św. Jakubem, i dopiero późno po południu dotarliśmy do biura pielgrzyma odebrać compostelę. A tam kolejka na prawie godzinę czekania. Ciężki egzamin dla naszych nóg. Ale wytrzymaliśmy i już z compostelą w ręce poszliśmy coś zjeść, a tu okazało się, że niektóre restauracje od 16:30 do 20:00 mają przerwę. Więc znowu te biedne nogi ... W końcu znaleźliśmy co trzeba, na pierwsze danie zjedliśmy pulpo con cachelos, na drugie bacalao a la gallega i filete de ternera. Do tego winko (A.) i piwko (K.). W końcu mamy brzuchy pełne, jesteśmy wykąpani, pranie schnie. Jeszcze jutro pójdziemy na Mszę św. dla pielgrzymów do katedry na 12:00.
Ale się cieszymy! :-)

Uzupełnienie po Camino:
W Santiago zanocowaliśmy w Seminario Menor - chyba największej alberdze w Santiago, a do tego całkiem niedaleko starówki. Czyściutko, przyjemnie, mimo wielkich sal raczej cicho. Trochę dołożyliśmy, ale zażyczyliśmy sobie pokoju dwuosobowego, w drodze powrotnej z Finisterry nocowaliśmy już na dużej sali. W piwnicy Seminario Menor jest minibar oraz wielka kuchnia, tylko że dużo pielgrzymów gotuje i trochę trudno dorwać się jakichś garnków :-)
Końcówka naszego Camino to 23,0 km (P)/ 22,9 km (Ap)/ 23,5 km (RSJ).
A co do pulpo - już robiliśmy w kraju z ośmiornicy kupionej w Biedronce i wyszło super, prawie takie jak w Santiago :-)

Poranne mgły za O Pedrouzo

 Kaplica w Centrum Pielgrzymkowym im. JP II na Monte del Gozo

 Człowiek idzie niemal 800 km i zamiast bramy chwały witają go rusztowania Layhera ;-)

Pulpo con cachelos - mniam :-)

4 komentarze:

  1. Wielki szacunek dla Was za tą Waszą pielgrzymkę, za wytrwałość, cierpliwość, silną wolę i miłość...gratulujemy, Karola i Adi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszcze Wam bliskosci Boga! Jestescie wielcy pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! :) Niech ten CUDowny czas owocuje w Was, Wujku i Ciociu :)

    OdpowiedzUsuń